wtorek, 23 kwietnia 2013

Dobrego złe początki ?

   W związku z tym, że okres licealny w moim życiu dramatycznie szybko dobiega końca, postanowiłam coś zmienić. Jak przystało na kobietę, zaczęłam od szafy. Allegro zasypałam godną podziwu ilością aukcji, a według pierwotnych planów - to jeszcze nie jest koniec. Co więcej, wyznaczyłam sobie kolejny cel, też raczej typowo kobiecy. Nowa szafa, to i nowa figura. Tak więc ubrania, które aktualnie kupuję online, w sklepach, czy też w second-handach, są w rozmiarze S i XS. Żadnych więcej M-ek w garderobie, a o L-ce to nawet nie wspominajmy! Zdrowsze jedzenie, mniej słodyczy, regularnie, bez podjadania i ... wykupiony karnet na siłownię. Oto moje złote środki do celu. Jak wyjdzie? Któż raczy wiedzieć... Póki co jestem dobrej myśli, chociaż miewam chwile załamania. Załamuję wtedy ręce, a żołądek wypełniam.
    Potem zdecydowałam, że należy coś zrobić z bardzo złym nawykiem obgryzania paznokci w sytuacjach stresowych. Średnio wychodzi mi niwelowanie tego defektu mojej natury, ale przyznaję, że papierosy pomagają i wierzę, że za miesiąc/dwa będę miała dłonie, jak na kobietę przystało! Nie, z nikotyny nie uda mi się zrezygnować, tak samo jak i z kawy. W końcu też muszę mieć coś od życia, prawda?
 


    Na samo połączenie słów "Warszawa" i "czerwiec" w jednym zdaniu, moja Rodzicielka dostaje szału. Rzuca się jak dziki,głodny grizzly w klatce. Zamiast wycofać się z pola walki, jak na rozsądnego człowieka przystało, brnę dalej w kłótnię. I tak wygląda nasze życie od kilku tygodni. Od kłótni do kłótni, z momentami zawieszenia broni, aby zaczerpnąć nieco oddechu. Nie podoba mi się to, czuję się jak ganione za niesubordynację dziecko, ale... postanowiłam, że od czerwca zamieszkam w Warszawie i mam zamiar tego dopiąć! Bo dziesięć miesięcy mieszkania w domu mi wystarczy. Przez cztery lata życia poniekąd "na swoim", zdecydowanie odzwyczaiłam się od jakiekolwiek kontroli z jej strony. - Wychodzisz gdzieś? - pyta mnie nawet grzecznie, a ja nie mogę się powstrzymać i warczę, że tak wychodzę ze znajomymi, nie, nie zna ich i nie, nie wiem kiedy wrócę. Oczywiście, mogłabym wprowadzić ją nieco bardziej szczegółowo w swoje plany, ale póki co, obie mamy siebie powyżej uszu i każdy gest, każde słowo, potrafi wywołać prawdziwą burzę z piorunami. Cieszę się, że już za nieco ponad miesiąc rozdzieli nas ponad dwieście kilometrów. Dobrze nam to zrobi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz